- agata@guidemeflorence.com
- +39 348 135 1329
- Poniedziałek – Sobota 9:00 – 21:00
Florencja i kobiecy street art
Florencja, kolebka Renesansu, od paru lat stała się stolicą włoskiego street artu. Historyczna tkanka miasta inspiruje coraz szerszą rzeszę artystów, którzy wyrażają się w przestrzeni miejskiej. Chodząc po mieście możecie natknąć się na znaki drogowe ozdobione przez Cleta, rysunki Bluba dekorujące drzwiczki do liczników z gazem czy na fantastyczne zwierzęta Moradiego, które zamieszkują na florenckich placach i wzdłuż brzegów Arno. Florencka sztuka ulicy ma także swoją kobiecą twarz. Są nią Lediesis, młode artystki, które wsławiły się swoimi cyklami Superwomen zalotnie mrugającymi do przechodniów.
Mimo tego, że Lediesis zaczęły swoją działalność artystyczną zaledwie trzy lata temu, w marcu 2018 roku, dały się już poznać szerokiej publiczności w całych Włoszech. Ich prace były eksponowane w Muzeum Archeologicznym w Neapolu a także pojawiły się na murach licznych włoskich miast, w Wenecji, Rzymie, Bolonii czy Mediolanie.

W przeciągu ostatnich trzech lat Superwomen autorstwa Lediesis stały się nieodłącznym elementem florenckiej sceny artystycznej. Chodzą po mieście staram się je wytropić a kiedy uda mi się znaleźć nowy plakat z kolejną bohaterką serii, czuję się jakbym znalazła prawdziwy skarb. Lubię inteligencję Lediesis. Ich prace traktują w sposób lekki i humorystyczny niezwykle ważne i głębokie tematy, takie jak równość kobiet i mężczyzn, prawa człowieka czy walka z mafią. Artystki zadają pytania dotyczące kobiecości i idei heroizmu i robią to z uśmiechem na twarzy.
Od dawna chciałam je lepiej poznać, dlatego zdecydowałam się zaprosić je na rozmowę. Udało nam się porozmawiać z pełnym poszanowaniem ich anonimowości.
Agata: Drogie Lediesis, przede wszystkim, dziękuję Wam bardzo za to spotkanie.
W ostatnich latach trochę Was już poznaliśmy. Jesteście anonimowe, ale zdradziłyście nam, że łączy Was przyjaźń. Wiemy też, że łączycie dwa różne profile, wykształcenie artystyczne i specjalizację w komunikacji. Wasze superbohaterki pojawiły się już w wielu włoskich miastach, we Florencji ale także w Rzymie, Neapolu, Bolonii czy Wenecji. Dlaczego wybrałyście działalność jako artystki ulicy? Co was przyciąga do street artu?
Lediesis: Jesteśmy dwiema przyjaciółkami. Jedna z nas skończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych a jej celem była od zawsze praca artystyczna. Druga specjalizuje się w komunikacji, ale od zawsze zajmuje się sztuką piękną. Sztuka to przecież komunikacja!
Naszą siłą jest właśnie fakt, że łączymy w sobie te dwa, pozornie odległe światy, tworząc razem coś wyjątkowego i unikalnego.
W ostatnich latach street art stał się niezwykle popularny zarówno we Włoszech jak i na całym świecie. Udało mu się zachować jednak pewną specyfikę, którą gwarantuje bardziej bezpośredni, nieformalny i codzienny kontakt z widzem oraz większa wolność kreacji i ekspresji. Dzięki temu street art eksploruje pola, w które nie zapędzają się artyści bardziej tradycyjnych dziedzin.
Street art jest więc środkiem komunikacji o niezwykłej sile. Fakt, że dzieje się na ulicy, sprawia, że może stać się wehikułem pozytywnych treści. Artyści ulicy mają na sobie dużą odpowiedzialność, ponieważ ich sztuka dzieje się na oczach wszystkich.

A: Scena florenckiego street artu jest bardzo żywiołowa. Centrum miasta jest polem działania dla Was, dla Cleta, dla Moradiego i dla Bluba. Trudno dziś wyobrazić sobie Florencję bez street artu. Czy dla Was ważny jest kontekst, w którym się poruszacie; fakt, że działacie we Florencji, kolebce Renesansu, mieście Donatella, Michała Anioła i Leonarda?
Lediesis: W Toskanii, a przede wszystkim we Florencji piękno i harmonia są wszędzie. Wychowałyśmy się w tej atmosferze i to ona wykształciła w nas wrażliwość na elegancję i wdzięk. Z tego powodu, tworząc sztukę na ulicy staramy się zwrócić szczególną uwagę na kontekst, w którym się poruszamy. Bardzo uważnie wybieramy miejsca, w których przyklejamy nasze prace. Szczególnie lubimy wypełniać ślepe okna lub łuki, które stają się ramą dla naszych Superwomen, podnosząc jednocześnie znaczenie miejsc, w których interweniujemy.
A: Pomimo wagi street artu dla Florencji, działalność artystów ulicy jest wciąż utrudniania przez lokalną administrację. Jak układają się Wasze stosunki z miastem? Jak wyobrażacie sobie tą współpracę w przyszłości?
Lediesis: Poza ubiegłoroczną kampanią zrealizowaną razem z Fundacją Il Cuore si Scioglie, której celem było pozyskanie funduszy na projekty społeczne, zazwyczaj działamy w sposób nielegalny, starając się zwrócić uwagę na przestrzeń, w której umieszczamy nasze prace.
Z tego powodu nasze stosunki z administracją lokalną są schizofreniczne. Ostatnio, w czasie wystawy SuperWomen w przestrzeniach dawnego klasztoru Le Murate, której patronowało miasto i która zorganizowana była w salach wystawowych należących do gminy, zostałyśmy zgłoszone na policję, ponieważ wywiesiłyśmy nasze prace także w pobliżu klasztoru.
Uważamy, że jeśli street art jest zaprojektowany z zachowaniem pewnych kryteriów estetycznych, nielegalność jest konstruktem mentalnym. W naszej przestrzeni funkcjonuje wiele reklam wielkoformatowych, które mają dużo bardziej negatywny wpływ na estetykę miasta niż street art, ale ponieważ wywieszone są na oficjalnych banerach, stają się dopuszczalne i akceptowalne.
Z tego powodu, po zakończeniu wystawy we Florencji, chciałyśmy znaleźć nowe sposoby ekspozycji naszych prac w przestrzeni miejskiej. Stworzyłyśmy dwie nowe Superwomen w formacie plakatu, które tworzą swego rodzaju wystawę pod chmurką, wykorzystującą miejskie przestrzenie reklamowe. Jedna z nich to Lashana Lynch, Brytyjska aktorka, która odgrywa rolę agenta 007 w nowym filmie Jamesa Bonda. Lynch została zalana falą krytyki, po tym, jak ujawniła, że wcieli się w tę postać. Nasza druga bohaterka to Ellie Goldstein, modelka Gucciego z syndromem Downa.
Wystawa nosi tytuł Stop for a new hope, czyli Zatrzymaj się dla nowej nadziei. Teraz, kiedy znowu otwarto muzea, nasza wystawa nadal trwa dzięki serii plakatów wyeksponowanych przy przy najbardziej prestiżowych instytucjach kulturalnych Florencji: Uffizi, Palazzo Strozzi, Bargello i Museo del Novecento.

Liliana Segre jako dziewczynka przeżyła pobyt w Auschwitz. Została mianowana dożywotnio Senatorem Repubbliki Włoskiej. Na co dzień aktywnie walczy z wszelkimi formami dyskryminacji i rasizmu.
A: Wasza sztuka opowiada przede wszystkim o kobietach, o superbohaterkach, kobietach nam współczesnych, które jednocześnie bardzo się od siebie różnią. Margherita Hack, Frida, Matka Teresa stają się Superwomen. Wasze bohaterki to kobiety nauki, ale także Sora Lella, ikona kultury Rzymu, czy Barbie. Co łączy te tak różne od siebie postaci?
Lediesis: Nie mamy jakiejś z góry przemyślanej strategii, podążamy raczej za naszą intuicją. Nasza chęć zmiany wyraża się w naszym malarstwie oraz w wyborze bohaterów, których decydujemy się odmalować: kobiety wolne i światłe, które są źródłem pozytywnego przekazu, które motywują do rozwoju osobistego i inspirują rozwój duchowy społeczeństwa. Nasze bohaterki zostawiły po sobie ślad, każda w swojej dziedzinie. Zostawiły nam swoją myśl i przykład, za którym warto podążać, który warto promować i o którym należy pamiętać.
Także nasz pomysł, aby na ich piersi umieścić S Supermana, jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli męskości i bohaterstwa, zrodził się spontanicznie. Chciałyśmy zabawić się odwracając tradycyje role. Wszystkie nasze bohaterki porozumiewawczo mrugają do widza, który może zatrzymać się, aby na nie popatrzeć i w ten sposób nawiązać z nimi intymny, przyjacielski kontakt.

A: Figura bohatera oraz idea cnoty bohaterskiej są głęboko zakorzenione w tradycji zachodniej, od epiki Homera po komiksy i filmy Marvela. Jesteśmy we Florencji, mieście, które przez wieki wykorzystywało postaci bohaterów, takich jak Dawid i Perseusz, do autoreprezentacji, manifestacji własnej cnoty. Jaki macie stosunek do tej tradycji? Co mają ze sobą wspólnego Giovanni Falcone, jeden z bohaterów waszej sztuki, z Hektorem, Odyseuszem, Herkulesem, Dawidem czy Supermanem?
Lediesis: Falcone i Borsellino, Matka Teresa, Hattie McDaniel, Laika, to bohaterowie naszych czasów. Wszyscy oni byli zwykłymi ludźmi, którzy zmienili świat dzięki własnemu zaangażowaniu. Nie widzimy wielkiej różnicy między nimi a Hektorem czy Odyseuszem, których Homer opisał przede wszystkim opowiadając o ludzkim wymiarze ich życia.

Falcone i Borsellino byli dwoma sędziami śledczymi zaangażowanymi w procesy przeciw mafii. Zostali zamordowani przez mafię w 1992 roku.
A: W Waszej sztuce jest pewna liczba, która się powtarza: liczba 8. Wasze cykle często opowiadają o ośmiu kobietach, w przeszłości pracowałyście jednocześnie w ośmiu miastach. Co kryje się za liczbą osiem?
Lediesis: Osiem jest dla nas symbolem nieskończoności, pełni i perfekcji. To są nieodłączne elementy kobiecej natury. Osiem to ezoterycznie bardzo silna cyfra, która stała się naszą liczbą.
A: Street art rodzi się z wolności. Sztuka ulicy jest zazwyczaj nielegalna i nieoficjalna. Mimo to Wasze Superwomen dostały się do przestrzeni muzealnych. W marcu ubiegłego roku wasze prace zostały wyeksponowane w Muzeum Archeologicznym w Neapolu. Minionej jesieni Wasza wystawa odbyła się w przestrzeniach byłego klasztoru Le Murate we Florencji. Chcecie pokazywać Waszą sztukę także poprzez oficjalne kanały? Jakie układają się Wasze stosunki ze światem muzeów? Można zorganizować wystawę street artu?
Lediesis: To nie o to chodzi, gdzie wystawiana jest sztuka, ale jaki jest jej przekaz. Dla nas ważne jest aby móc eksponować naszą sztukę zarówno na ulicy jak i w muzeach, tak aby propagować street art tam, gdzie nikt się go nie spodziewa. Kiedy organizujemy wystawy staramy się zawsze stworzyć nietypową ekspozycję, tak aby uniknąć zniekształcenia tego, co robimy w przestrzeni miejskiej.
Miałyśmy tę wyjątkową możliwość, by pokazać nasze prace w miejscach niezwykle prestiżowych, co było okazją do rozwoju zarówno osobistego jak i artystycznego, dzięki żywej dyskusji, która zrodziła się w czasie tych ekspozycji. Niezwykle cennym doświadczeniem była współpraca z Dyrektorem Muzeum Archeologicznego w Neapolu, Paolem Giulierinim, wyjątkową osobą, która wykazała się szczególną wrażliwością na współczesny dyskurs artystyczny.

A: Sława niektórych artystów street artu, takich jak Banksy, sprawiła, że ich dzieła, z natury efimeryczne i nielegalne, nabrały wartości rynkowej. Co myślicie o związku między street artem a rynkiem sztuki? Można kolekcjonować street art?
Lediesis: Przed Banksym już Keith Haring zburzył niektóre przekonania i konstrukty mentalne dotyczące tego podziału.
Agata: Dziękuję za ten wywiad! Nie mogę się doczekać nowych Superwomen na murach Florencji!
Florencja i street art: chcecie poznać sztukę Lediesis i innych artystów ulicy? Skontaktujcie się ze mną! Z radością zorganizuję dla Was spacer po florenckiej sztuce ulicy.