- agata@guidemeflorence.com
- +39 348 135 1329
- Poniedziałek – Sobota 9:00 – 21:00
Odkrywając sekrety artysty
Wyobraź sobie, że przyjechałeś do Florencji w 1481 roku. Jako że byłeś przyjacielem Giovanniego di Amerigo de’ Benci, gościłeś w jego wspaniałym pałacu przy Santa Croce. Któregoś dnia Giovanni otworzył przed Tobą drzwi jednego z pokoi, w którym zobaczyłeś młodego mężczyznę pracującego nad obrazem. Mężczyzna był zupełnie pogrążony w swojej pracy i prawie nie zauważył Twojej obecności. Giovanni przedstawił Cię artyście. Nazywał się on Leonardo i pochodził z małego toskańskiego miasteczka, Vinci. Malarz pracował nad kompozycją dla Augustynianów z florenckiego opactwa San Donato a Scopeto. Odebrało Ci mowę! Zacząłeś zadawać artyście setki pytań dotyczących jego techniki, pomysłów i sposobu pracy. Leonardo chętnie na nie odpowiadał i w rezultacie ciężko było wam się rozstać…
Co za sen! Wszyscy chcielibyśmy przeżyć podobne spotkanie i choć nie możemy przenieść się do 1481 roku, dziś, w 2018 roku, możemy odwiedzić Galerię Uffizi i wyobrazić sobie Leonarda przy pracy. Wystarczy podziwiać jego Adorację Trzech Króli by oczami wyobraźni zobaczyć artystę skupionego na rysunku, ciągle zmieniającego zdanie i rozmyślającego nad kompozycją. Pozwól mi opowiedzieć historię tego wyjątkowego dzieła.
W 1481 roku bracia Augustynianie z klasztoru San Donato a Scopeto zamówili u młodego malarza, syna klasztornego notariusza, obraz przedstawiający Adorację Trzech Króli, który miał dekorować główny ołtarz ich kościoła. Tym malarzem był Leonardo da Vinci, syn z nieprawego łoża Piera da Vinci, florenckiego notariusza. Ojciec Leonarda, który nie uznał dziecka jako swojego pierworodnego syna i prawowitego spadkobiercę, przeznaczył go do kariery artystycznej gwarantując mu w ten sposób zawód i możliwość utrzymania się. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Leonardo otrzymał zlecenie na ten obraz właśnie dzięki swojemu ojcu [1]. Po uzyskaniu zamówienia, młody artysta zaczął pracę nad kompozycją. Przygotował wiele studiów, przeniósł rysunek na deskę i zaczął pracę nad cieniowaniem, kiedy to został wezwany do Mediolanu przez Księcia Ludovica il Moro. Latem 1482 roku Leonardo opuścił Florencję i przeniósł się do Mediolanu a kompozycja Adoracji Trzech Króli pozostała niedokończona w domu Giovanniego di Amerigo de’ Benci.
Piętnaście lat później mnisi powrócili do pomysłu zamówienia Adoracji Trzech Króli na główny ołtarz ich kościoła. Tym razem zwrócili się do Filippina Lippi, który namalował swoją wersję tej sceny w 1496 roku. Tym razem zamówienie mnichów zostało dostarczone i zawisło w kościele klasztoru San Donato a Scopeto. Niestety jednak, nie wisiało tam długo ponieważ klasztor musiał być zniszczony w 1529 roku. Wtedy to Republika Florencka przygotowywała się na oblężenie ze strony Medyceuszy i w celach obronnych zdecydowano się wyburzyć wszystkie budynki wokół murów miasta. Klasztor San Donato a Scopeto był położony tuż za południową bramą Florencji, zwaną Porta Romana, więc musiał zostać zburzony. W tym samym czasie Florencja straciła wiele cennych budynków klasztorych, takich jak San Donato a Scopeto czy klasztor San Gallo, znajdujący się w pobliżu północnej bramy, Porta San Gallo. Obraz Lippiego, tak jak niedokończona wersja Leonarda, jest dziś przechowywany w Galerii Uffizi. W czasie waszej wizyty w Galerii możecie więc porównać oba malowidła i zastanowić się nad różnicami między dwoma wersjami zaproponowanymi przez obu artystów.
Mimo tego, że Adoracja Leonarda nie została przez niego dokończona, sława artysty zachowała to dzieło przez zniszczeniem. Wiemy, że już w 1601 roku deska ta należała do Medyceuszy i z ich kolekcji dostała się do zbiorów Galerii Uffizi. W 2017 roku obraz wrócił do Galerii z konserwacji i dzisiaj możemy znowu podziwiać jego wyjątkową, fascynującą i intrygującą tramę, wyobrażając sobie Leonarda siedzącego przy obrazie, rysującego, malującego i wciąż nieusatysfakcjonowanego z rezultatów swojej pracy.
Adoracja Trzech Króli daje nam wyjątkową okazję wejścia do warsztatu artysty i podpatrywania go przy pracy. Obraz ten odkrywa przed nami cenne informacje na temat techniki i metod pracy Leonarda, potwierdzając jednocześnie wyjątkowość jego podejścia do malarstwa. To, co zauważamy natychmiastowo, to przede wszystkim fakt, że artysta traktował powierzchnię deski jak swój szkicownik. Mimo tego, że kompozycja obrazu była szczegółowo przygotowana i opracowana przy użyciu wielu rysunków przygotowawczych, po przeniesieniu figur na deskę, Leonardo kontynuował swoją pracę nad ułożeniem postaci, zmieniając i poprawiając wiele detali. Jeśli spojrzysz uważnie na obraz, zobaczysz mnóstwo takich zmian i poprawek. Przesunięta została na przykład nóżka Dzieciątka Jezus, która początkowo miała spokojnie leżeć na kolanie Matki Boskiej. Widać, że Leonardo nie był do końca zadowolony z tego rozwiązania i dodał detal prawej stópki, którą Jezusek rozciąga szal Maryi (il 1). Ten mały szczegół wzmocnił dynamikę całej kompozycji sprawiając, że Dzieciątko Jezus wydaje się żywiołowe i radosne.
W górnym rogu obrazu, po prawej stronie, możesz zauważyć małego słonia (il. 2), który w pewnym momencie miał stać się częścią kompozycji. Wzdłuż prawej krawędzi obrazu, natomiast, możesz zobaczyć cztery głowy końskie, będące dowodem na to, że Leonardo wciąż studiował ostateczne rozwiązania bezpośrednio na desce, co i rusz zmieniając zdanie i przerysowując poszczególne sekcje malowidła.
Adoracja Trzech Króli Leonarda nie tylko pozwala nam zrozumieć proces twórczy artysty. Dzieło to jest wyjątkowe także pod kątem ikonograficznym. Leonardo wyobraził sobie tłum zebrany wokół Matki Boskiej a w tle namalował grupę ludzi pracujących nad budową skomplikowanej struktury. Oba te elementy są dość nietypowe w tego typu scenie. Interpretacja znaczenia obrazu nie jest łatwa. Antonio Natali, były dyrektor Galerii Uffizi, połączył znaczenie obrazu z ideami Świętego Augustyna i proroctwem Izajasza [2]. Według Nataliego różnorodny tłum zgromadzony wokół Maryi, złożony z osób pochodzących z czterech krańców świata, odnosi się do uniwersalnego charakteru Epifanii. Ogłoszenie narodzin Chrystusa miało dotrzeć do wszystkich: Żydów, pogan i barbarzyńców. Wszyscy mieszkańcy ziemi mieli zostać dotknięci i poruszeni przyjściem Zbawiciela. To dlatego wokół Matki Boskiej widzimy tłum złożony z osób pochodzących z różnych kultur. Ta różnorodność odnosi się do myśli Świętego Augustyna, przekonanego o uniwersalnym charakterze Epifanii.
Kolejnym ciekawym elementem tej kompozycji jest konstrukcja w budowie znajdująca się w tle oraz sceny walki toczącej się wokół. Jak podkreśla Antonio Natali, odnoszą się one do proroctw Izajasza dotyczących odbudowy Świątyni w Jeruzalem oraz pokoju, który miał nastać po narodzinach Zbawiciela (Is 60, 10, 13)[3]. Wydaje się, że Leonardo został poproszony o zobrazowanie złożonego przekazu teologicznego na temat uniwersalizmu manifestacji Boskiej natury Jezusa. Mnisi chcieli podkreślić, że Epifania przyniosła pokój ziemi i podniosła z ruin dawne wierzenia. Wizja Leonarda nie została jednak nigdy dokończona a także obraz Filippina Lippiego wisiał w kościele klasztornym jedynie przez trzydzieści trzy lata. Mimo zniszczenia San Donato a Scopeto, obrazy Leonarda i Lippiego przetrwały do naszych czasów i dziś możemy je podziwiać w Galerii Uffizi.
Zarezewuj prywatne zwiedzanie Galerii Uffizi i odkryj razem ze mną wiele innych fascynujących historii dotyczących sztuki Renesansu.
[1] A. Cecchi, L’Adorazione dei Magi di San Donato a Scopeto e le altre commissioni non soddisfatte da Leonardo, w: Il cosmo magico di Leonardo. L’Adorazione dei Magi restaurata, Firenze, 2017, str. 28-29.
[2] A. Natali, La predizione d’Isaia. Una trama per l’Adorazione dei Magi di Leonardo, w: Il cosmo magico, op. cit., str. 17-25.
[3] Ibidem, str. 24.